Może ktoś się ze mną nie zgodzić, ale moim zdaniem chorzowskie rosarium najlepiej odwiedzić na przełomie lata i jesieni. A nawet nieco później, pod koniec września i na początku października, nucąc przy tym piosenkę Mieczysława Fogga. Nie zaskoczy feria barw, nie przyprawią o zawrót głowy tysiące różanych kwiatów i nie zwali z nóg narkotyczny wręcz zapach, ale te różane krzewy, które będą wtenczas kwitły z pewnością zrekompensują niedobór wrażeń ilościowych. Zresztą, czy gdyby było inaczej Karliczek z Karolinką byliby tacy zadowoleni? Swoją drogą z ich min wnoszę, że na ławce przysiedli już po wycieczce do Gogolina i opróżnieniu słynnej butelczyny...
Ciekawostka: W katalogu wydanym w Kalkucie przez Hinduskie Towarzystwo Miłośników Róż chorzowskie rosarium zostało umieszczone wśród 35 pięciu najpiękniejszych ogrodów różanych świata.
Komentarze