Osiemdziesiąt procent kontroli przeprowadzanych przez urzędników fiskusa w 2015 roku będzie się musiało skończyć ukaraniem kontrolowanego poprzez nałożenie domiaru w kwocie powyżej tysiąc złotych. Jeżeli któremuś urzędowi nie uda się osiągnąć takiego wyniku zostanie ukarany – na przykład poprzez obcięcie etatów. Oznacza to ni mniej, ni więcej a tylko tyle, że kontrolerzy nie chcąc stracić roboty będą szukać dziury w całym i za wszelką cenę interpretować przepisy na niekorzyść podatnika w taki sposób, żeby nawet najuczciwszy przedsiębiorca okazał się złodziejem chcącym oszukać skarb państwa.
Za chwilę powie ktoś, że wyssałem sobie tę informację z palca tylko po to, żeby uderzyć w rząd Platformy Obywatelskiej. Otóż nie – dotarli do niej dziennikarze „Dziennika Gazety Prawnej”. A ściślej do sprawozdania z narady dyrektorów izb skarbowych z przedstawicielami resortu finansów, na którym takie postanowienie zostało urzędnikom przekazane czarno na białym. Razem z konsekwencjami grożącymi za niewykonanie norm. Najwyraźniej marchewka w postaci premii dla gorliwych przedstawicieli aparatu nie podziałała i minister Szczurek postanowił sięgnąć po kij – albo wy ukarzecie albo was ukarzą.
A ja mam tylko takie małe, drobne pytanko: gdzie podziała się stara, rzymska zasada „in dubio pro tributario”, czyli wszystkie wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść podatnika? Przestała obowiązywać a zastąpiła ją nowa, wymyślona przez ministerialnych urzędasów, którym ciągle mało pieniędzy – każdy podatnik jest oszustem, a jeżeli dokumenty i fakty mówią inaczej, to tym gorzej dla nich. A że sądy będą hurtowo uchylać decyzje urzędów skarbowych? No i co z tego, zanim to nastąpi u władzy będzie już inna ekipa, niech ona się męczy i tłumaczy...
