Alexander Degrejt Alexander Degrejt
587
BLOG

Lasciate ogni speranza voi ch'entrate

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Polityka Obserwuj notkę 5

1 Stycznia 2013 roku weszła w życie tzw. „reforma Gowina”, na mocy której 79 sądów rejonowych z małych miast stało się wydziałami zamiejscowymi większych jednostek. Dla obywateli zmiana praktycznie niezauważalna – nadal ich sprawy toczyły się tam gdzie wcześniej i nadal wszystkie sprawy załatwiali u siebie. Niestety reforma uderzyła w siedemdziesięciu dziewięciu prezesów, którzy musieli porzucić swoje wygodne gabineciki i powrócić do orzekania. Uderzyła też w lokalne układy towarzysko – polityczno – biznesowe, które właśnie w małych miejscowościach są silniejsze. Dlatego musiała upaść. Śmiesznym jest w tej sprawie fakt, że Sejm poparł głosami opozycji i PeeSeLu obywatelski projekt ustawy przywracający stan sprzed reformy, pod którym podpisało się sto pięćdziesiąt tysięcy ludzi. Śmiesznym, bo dowodzi to tylko jednego – że obywatele mogą, i owszem, pisać swoje projekty ustaw, ale tylko wtedy mają one jakieś szanse powodzenia kiedy zgodne są z interesami układów, sitw i koterii.

8 października 2014 roku gdański sąd rejonowy skazał siedemnastoletnią Marię Kołakowską na czterdzieści godzin prac społecznych za to, że w czerwcu zakłóciła próbę odczytania tekstu sztuki „Golgota Picnic” rozpylając w sali, gdzie miało się to odczytanie odbyć niezbyt przyjemnie pachnącą substancję. Sprawa nie byłaby skandaliczna ani nawet bulwersująca – dziewczyna faktycznie popełniła czyn, o który ją oskarżono – gdyby nie jeden drobny szczegół. Otóż uniemożliwiono jej prawo do obrony nie informując o terminie i miejscu rozprawy. O wyroku dowiedział się dopiero jej obrońca, który wybrał się do sądu zasięgnąć informacji. Nie został też przesłuchany przez wysoki sąd żaden ze świadków obrony. To wszystko, oczywista oczywistość, zgodnie z prawem i zapisami Kodeksu Postępowania w Sprawach o Wykroczenia, który dopuszcza, choć nie nakazuje, przeprowadzenie procesu w trybie tajnym i oparciu decyzji wyłącznie na zeznaniach policji. Szkoda tylko, że w ten sposób łamie podstawową zasadę prawa obowiązującą od czasów rzymskich – audiatur et altera pars.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że obydwie sprawy nie są ze sobą powiązane. Wystarczy jednak przez chwilę się zastanowić by dojść do wniosku, że zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku nie ma mowy o sprawiedliwości i uczciwości a organa władzy w naszym umęczonym kraju (czy to ustawodawczej, czy to sądowniczej) dbają tylko i wyłącznie o dobro grup interesów, które aktualnie mają siłę przebicia i mogą być przydatne w dalszej karierze podejmujących decyzję. Jeżeli w tej kwestii nic się w naszym kraju umęczonym nie zmieni to należałoby nad sądami wszystkich instancji zawiesić tablice z napisem znanym miłośnikom średniowiecznej literatury: „Lasciate ogni speranza voi ch'entrate”. A pod spodem drobnym druczkiem dodać „nie dotyczy krewnych i znajomych królika”...

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka