Alexander Degrejt Alexander Degrejt
663
BLOG

To ja jako prywatnemu powiem...

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Polityka Obserwuj notkę 24

 Ręce mi opadły po raz nie wiem już który. Trzecia w nocy, leżę sobie próbując zasnąć, w tle cicho szemrze radyjko. I nagle słyszę panią redaktor (przez litość pominę nazwisko i stację), która powtarza propagandowy idiotyzm jakoby nagrywane (nielegalnie) rozmowy prominentów były prywatne, zatem ich treść nie ma żadnego znaczenia i dlatego nie można na ich podstawie składać wniosku o wotum nieufności dla rządu ani nawet próbować odwołać pojedynczego ministra, któremu zdażyło się pleść co ślina na język przyniesie do przyczajonego mikrofonu.

To ja pani redaktor powiem jako prywatnemu (prywatnej) jak Kmicic Kuklinowskiemu.

Pieprzy pani androny aż ziemia staruszka jęczy. Minister prywatnie to może się spotkać z żoną w sypialni - poza tym każde jego spotkanie jest oficjalne. A już zwłaszcza minister z dostępem do informacji tajnych/niejawnych. Przypominam, że obaj nagrani szefowie resortów właśnie do tej kategorii ministrów należą, jeden rządzi w sprawach zagranicznych, a drugi w wewnętrznych, czyli zawiadują najważniejszymi odcinkami. I właśnie oni dali się nagrać, ba!, oni w miejscu publicznym gadali o sprawach, o których osoby postronne nie miały prawa się dowiedzieć - jak choćby operacja ZEN, omawiana przez Sikorskiego do ucha Rostowskiemu. Swoją drogą już za sam ten fakt Radosław Sikorski nie tylko powinien polecieć ze stołka ale jeszcze odpowiedzieć za przekazywanie informacji niejawnych osobie nieupoważnionej. Tego obronić się nie da, to jest - powiem delikatnie - niefrasobliwość posunięta do granic absurdu. Brakuje jeszcze tylko, żeby minister obrony przy flaszce opowiadał o nowych założeniach obronnych NATO a nagrany przez ruskich szpionów nadął się oburzeniem i jojczył, że rozmowa była prywatna zatem zdobycie jej treści przez wraży wywiad się nie liczy. 

Polityka w krótkich gaciach, tak to należy określić. I dziennikarstwo w pieluchach. W każdym normalnym kraju dziennikarze roznieśliby Sienkiewicza i Sikorskiego swoimi piórami jak szarża husarii Sobieskiego Turków pod wiedniem. W normalnym, ale nie w Polsce. Tutaj dziennikarze tłumaczą, że podsłuchiwanie prywatnych rozmów jest nieładne, nie fair i w ogóle niegodne, i że oni się takich metod brzydzą, gardzą nimi i z nich nie korzystają. No, chyba że dotyczą polityków partii opozycyjnej chrzaniących po pijaku farmazony albo zastępczyni wojewódzkiego konserwatora zabytków, która w prywatnej rozmowie podczas protestu przeciwko bluźnierczemu spektaklowi powiedziała "To awangarda finansowana z Fundacji Batorego. Czyli żydostwo". O tak, wtedy podsłuchy są jak najbardziej ok, wtedy trzeba z nich korzystać bo to przecież dla dobra wspólnego, dla ojczyzny ratowania i tak dalej. Rzygać się chce. Po prostu. Rzygać.

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka