Alexander Degrejt Alexander Degrejt
1057
BLOG

Demografia i finanse - dwa w jednym.

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Demografia Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

„Ulgi podatkowe nie przekładają się na większą liczbę urodzeń!” - wołał Mateusz Szczurek, tuskowy palladyn sprawujący dzielną pieczę nad pieniędzmi Polaków. O co się konkretnie rozchodzi, o jaką ulgę? Ano o prawo do wspólnego rozliczania się małżonków. W resorcie finansów wymyślili, by ten „przywilej” mieli tylko ci, którzy posiadają dzieci - „Trzeba sobie zadać pytanie, czy instrument ten powinien dotyczyć małżeństw, które dzieci nie mają. Jeżeli traktujemy to jako ulgę prorodzinną, to można sobie zadać pytanie, czy lepszej funkcji nie spełniłoby wspólne rozliczanie tylko i wyłącznie małżonków wychowujących dzieci”. Wychowujących, czyli prawo do wspólnego PIT-u straciliby nie tylko ci, którzy z różnych powodów dzieci nie mają, ale również pary, które swoje potomstwo już odchowały i teraz cieszą się zasłużoną emeryturą.

Myliłby się jednak ten, kto by w słowach ministra Szczurka dostrzegł troskę o przyszłość naszego narodu i próbę rozwiązania demograficznych problemów z jakimi się borykamy. Chodzi, jak zwykle, o pieniądze – a konkretnie o 1,5 mld złotych jakie budżet może zaoszczędzić odbierając możliwość wspólnego rozliczania się małżeństwom, które nie wychowują dzieci. Katastrofalna sytuacja finansów publicznych sprawia, że rządzący chwytają się brzytwy nawet nie próbując rozejrzeć się za kołem ratunkowym i nie bacząc na to, że to działanie bez wątpienia skończy się dla nich obcięciem palców. A przecież można by pójść w kierunku odwrotnym...

Gimnazjalna dzieciarnia jest uczona, że „Rodzina jest podstawową komórką społeczną i najstarszą, a zarazem najpowszechniejszą formą życia społecznego”. Może zatem potraktować ją jako podmiot również w świetle prawa podatkowego i zezwolić na wspólne opodatkowanie nie małżeństw (które z definicji składają się tylko z dwóch osób) ale rodzin? Bez względu na to ilu liczą członków, zastrzegając jedynie, że warunkiem jest prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego? Można by w ten sposób upiec przy jednym ogniu dwie pieczenie:
po pierwsze zachęciłoby to małżonków do posiadania dzieci w ilości większej niż jedno, bo każde kolejne niosłoby ze sobą (oprócz radości i szczęścia oczywiście) dodatkowy bonus w postaci kosztu obniżającego podstawę opodatkowania – czyli, de facto, im więcej dzieci tym mniej pieniędzy zabierze fiskus.
po drugie zaś, wbrew pozorom, więcej pieniędzy trafiałoby do budżetu państwa zgodnie z dość prostym mechanizmem: więcej dzieci to więcej pieniędzy wydanych na ich utrzymanie, większe kwoty podatku VAT kasowane przez państwo wraz z każdym zakupem, większe zyski handlowców i producentów ciągnące za sobą większe podatki przez nich płacone... i tak dalej.
Proste i skuteczne rozwiązanie, na którym zyskaliby wszyscy. Niestety, nie dla naszych speców od finansów, którym myślenie najwyraźniej sprawia trudności a życiowym celem jest wydojenie Polaków z resztek pieniędzy jakie jeszcze trzymają w skarpetach czy pod materacami.

Proszę mi tylko nie zarzucać, że zbytnio uprościłem a to wszystko nie wygląda tak różowo jak w moim krótkim tekście. Ja tylko rzuciłem pomysłem, od jego rozwinięcia są specjaliści, z których – wedle zapewnień przewodniczącego partii i państwa – składa się rząd. Jeszcze lepszych specjalistów – o czym również zapewniał – ma do dyspozycji szykujący się do przejęcia władzy Jarosław Kaczyński. Może wreszcie któryś z tych dwóch panów – obecny jak i były przyszły premier – pomyśli i zacznie działać zamiast rzucać populistyczne hasła i bezradnie rozkładać ręce? Polacy naprawdę w końcu chcieliby żyć lepiej...

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo